Okres przedświąteczny to czas, kiedy bardzo dużo osób jest zabieganych. Zastanawiają się jakie czynności i obowiązki trzeba zrobić, aby Święta Bożego Narodzenia były udane. Czy może zacząć od generalnych porządków, pieczenia ciasteczek, czy może od zrobienia prezentów dla najbliższych? Co jeszcze trzeba zrobić, aby te Święta były godne? Z każdej strony zasypywani jesteśmy informacjami co trzeba zrobić, w radiu i w telewizji ciągle mówi się o materialnym i kulinarnym aspekcie Świąt. No właśnie, czy ten trend, kiedy to od października widzimy bombki, Mikołaje, choinki, jest właściwy? Czy komercja nie przyćmiewa nam najważniejszej idei okresu Adwentu, czasu oczekiwania na przyjście Jezusa…
W tym szalonym czasie, parafianie z Marklowic mogli na chwilę się zatrzymać, skierować swoje myśli do wydarzeń w Betlejem. W pięknej zimowej scenerii, w sobotnie popołudnie 17 grudnia, kiedy za oknami było już ciemno, jak co roku mogliśmy się spotkać na gwiazdce dla dzieci. Na początku wszystkich zgromadzonych przywitał ks. proboszcz Marcin Brzóska, który następnie oddał głos dzieciom. Jak co roku najmłodsi zaśpiewali dla nas kolędy. Wszystkim cieplej zrobiło się na sercu, kiedy w kościele rozbrzmiewał radosny śpiew przy niezawodnej gitarze wujka Janusza. Następnie najmłodsze dzieci powiedziały wierszyki. Szczególnie dla nich należały się ogromne brawa, bo wielu z nich miało swój debiut na scenie. Po nich wystawiona była sztuka pt. „Wędrowiec”. Główny bohater, w którego wcielił się Szymon, był strudzonym wędrowcem, który szukał schronienia u różnych ludzi. Jednak niestety nie było to łatwe zadanie. Jedni byli zbyt zajęci codziennymi obowiązkami by wpuścić go do swojego domu. Inni zbyt dobrze się bawili, na imprezie urodzinowej, by ktoś mógł popsuć im wspólny czas z przyjaciółmi. Kolejni byli schorowani, skoncentrowani na swoich problemach i narzekaniach, co sprawiło, że wędrowca również nie przyjęli. Dopiero wdowa z dwoma córkami, pochyliła się nad losem głównego bohatera i dała mu schronienie w tą zimną noc. Wędrowiec wyjaśnił wszystkim, że tego dnia nauczył się ważnej lekcji. Pan Jezus, który przyszedł na świat, aby dać ludziom radość i wytchnienie, każdego dnia puka do naszych serc i chce byśmy go wpuścili do środka. Od nas zależy co z tym zrobimy – czy karzemy mu stać na dworze, czy zaprosimy go do naszego serca?
Po przedstawieniu nadszedł czas na podziękowania. Gromkie brawa otrzymały wszystkie dzieci za wspaniały, przepełniony radością i wzruszeniami występ. Mógł się on odbyć dzięki zaangażowaniu rodziców, którzy pomogli dzieciom nauczyć się wierszyków oraz systematycznie zaprowadzają swoje pociechy na szkółki niedzielne. Następnie ksiądz proboszcz podziękował prowadzącym: cioci Sabinie i wujkowi Januszowi oraz cioci Dominice, która w tym roku obchodziła swój jubileusz służby na szkółkach niedzielnych. Na koniec spotkania, dzięki odpowiednim warunkom pogodowym, mógł przybyć do dzieci Mikołaj. W tym roku jego postać wzbudziła wiele podejrzeń i kontrowersji. Mikołaj znalazł się w ogniu pytań i musiał się gęsto tłumaczyć. Jedne dzieci dopatrywały się w nim podobieństwa z wujkiem Januszem (podobny głos, ale broda nie ta), inne twierdziły, że prawdziwy Mikołaj już nie żyje i że jest zwyczajnym przebierańcem. Natomiast najmłodsze dzieci wolały trzymać odpowiedni dystans i ograniczyć kontakt na wyciągnięcie swojej rączki po prezent w asyście rodziców.
Cieszymy się i dziękujemy przede wszystkim Panu Bogu, że dał nam możliwość spotkania się i zatrzymania w tym przedświątecznym czasie.
Dominika Pietroszek